W warszawskiej prokuraturze toczy się śledztwo w sprawie kokainy znalezionej w mieszkaniu, które biznesmen Zbigniew Tomczak wynajmował Elżbiecie W.. Z tego właśnie apartamentu na warszawskim Mokotowie w połowie stycznia wybiegł nabuzowany i zakapturzony Kamil Durczok, którego na schodach spisała policja. Stąd nie ulega wątpliwości, że bywał w tym mieszkaniu. Ten fakt okazał się dla dziennikarza kłopotliwy, gdy w mieszkaniu znaleziono jego służbowe notatki, twardą pornografię oraz biały proszek, zidentyfikowany później jako kokaina i amfetamina.
Policja wszczęła śledztwo, gdyż w Polsce za posiadanie narkotyków grozi do 3 lat więzienia. Początkowo było z tym trochę kłopotu, bo zarówno Durczok jak i Elżbieta W. odmówili poddania się badaniom DNA. Okazało się jednak, że nie mają prawa odmówić.
Dziennikarz i jego przyjaciółka zmienili więc zdanie. Krótko po tym Elżbieta W. ... uciekła z kraju. Zobacz: Przyjaciółka Durczoka wyjeżdża z Polski!
Czas pożegnać się z Polską. Wyjeżdżam. Pakuję psa do walizki i znikam - napisała w sieci. Mam dość tego gnoju, który przez ostatnie kilka miesięcy skutecznie niszczył mi życie. Szkoda znajomych tylko.
Mimo że zapowiedziała to w internecie, prokuratura i tak się zdziwiła jej wyjazdem. W rozmowie z Faktem rzecznik prokuratury zapewnia, że Elżbieta W. zostanie przesłuchana za kilka dni. Tylko jak, skoro nie wiadomo nawet, gdzie przebywa?
Nie mamy jeszcze podjętej decyzji. Czekamy na przesłuchanie pani W. Najprawdopodobniej zostanie przesłuchana w przyszłym tygodniu - obiecuje Przemysław Nowak.
To tylko pobożne życzenia prokuratury - pisze Fakt. Jak udało nam się dowiedzieć, śledczy liczą się z tym, że do przesłuchania nie dojdzie i nie zakończą postępowania do połowy czerwca, jak wcześniej zakładali.
Myślicie, że Kamilowi jest to na rękę?