Chyba każdy aktor marzy o tłumach wielbicielek, zapatrzonych w niego jak w obrazek (specyfika zawodu). Takie sytuacje to dla braci Mroczków codzienność. Już dwa lata temu wzbudzali niezdrowe zainteresowanie. Miejmy nadzieję, że od tamtego czasu dziewczyny zdążyły trochę ochłonąć:
Dwa lata temu z okazji finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, odbył się mecz, w którym jako "gwiazdy" wystąpili bracia Mroczek - wspomina nasza informatorka. Po imprezie tłum (w tym ja) [brawa za szczerość!], rzucił się po autografy. Najpierw wyszedł Pudzian, później Piotr Zelt i kabaret Ani Mru Mru, wszyscy chętnie pozowali do zdjęć i rozdawali podpisy. Później wyszedł Mroczek (niestety, nie wiem, który). Kiedy zobaczył tłum zapłakanych nastolatek, z długopisami i kartkami w rękach bąknął tylko "O kurcze!" i... wrócił do szatni! Później razem z bratem wyszli tylnym wyjściem, prosto do samochodu. Dziewczyny ze łzami w oczach goniły auto. A oni nic.
To zabawne, że są tak popularni, a zarazem prawie nikt nie potrafi ich odróżnić. A przy okazji, przypomnijmy, jak dla Mroczka skończyła się tegoroczna Wielka Orkiestra: