Pisaliśmy niedawno o hojności polskich gwiazd, jeżeli chodzi o docenianie obsługi w restauracjach i barach. Nasza informatorka doniosła między innymi, że Frytka, która publicznie chwali się, że czeka na milionowy spadek, nie zostawia żadnych napiwków, a dziennikarz Jacek Żakowski uiszcza je za pomocą 1-, 2- i 5-groszówek. Inne nasze źródło wspomina kolejne ciekawe sytuacje:
W zeszłe lato pracowałam w łódzkiej kawiarni Hortex. Kiedyś przyszła do nas Doda, w towarzystwie Majdana i swoich znajomych. Zaczęła wybrzydzać nad kartą, po długich namysłach zamówiła latte. Widać było, że Radek i goście, którzy z nią byli, czuli się zażenowani jej zachowaniem. Na wszystko wydali 150 zł, napiwku zostawili 2,50 zł.
Inne gwiazdy bywają milsze:
Była u nas też Marysia Sadowska ze znajomymi. Zamówiła tylko kilka mrożonych kaw i jakieś ciastka. Zapłaciła 60 zł plus 20 złotych napiwku. Tyle samo dał pan Janusz Gajos, chociaż kupił tylko 2 espresso, które razem kosztowały 16 zł.
Zabawne, że to właśnie Doda chwali się w wywiadzie dla Vivy!, cytujemy: "Zarabiam 500 tysięcy miesięcznie. Ha ha!"