Dwa tygodnie temu miał miejsce pewien przykry incydent dla Lindsay Lohan. Dziedzic miliardowej fortuny - Brandon Davis, szedł na przyjęcie w towarzystwie Paris Hilton. Kiedy zaczepili ich reporterzy i jeden z nich zadał mu pytanie o Lindsay, Davis obrzucił ją stekiem wulgarnych obelg, podczas gdy Paris chichotała za jego plecami.
To jednak nic przy tym co Brandon powiedział na temat Lindsay po wyjściu z imprezy, kiedy był już mocno wstawiony. Mówiąc bardzo dyplomatycznie poczynił on wiele obrzydliwych uwag o charakterze erotycznym i higienicznym względem Lohan, komentując miedzy innymi: wygląd jej waginy, zapach, jej piegi oraz rodziców. Nie oszczędził również jej sytuacji finansowej mówiąc:
Myślę, że ona jest warta tylko 7 milionów dolarów, co znaczy, że jest naprawdę biedna. To obrzydliwe. Mieszka w motelu w Nowym Jorku.
Podczas całej tej tyrady, Paris zanosiła się tylko ze śmiechu i oczywiście nie broniła Lindsay. Jedyne co zrobiła to przerwała słowotok Brandona zaprzeczając jakoby Lohan śmierdziała. Po całym zajściu odjechali z piskiem opon Mercedesem SLR Paris, oczywiście eskortowani przez ochroniarzy.
Wszystko zostało sfotografowane, spisane i sfilmowane. Dla zainteresowanych link - zobaczcie to koniecznie:
Oczywiście tak wulgarna i, co tu dużo mówić, źle świadcząca o Davisie, historia nie mogła przejść bez echa. Parę dni później Brandon postanowił przeprosić Lindsay:
Moje zachowanie 16-tego maja jest niewybaczalne. Zaczęło się od żartu, a potem mnie kompletnie poniosło i jestem przerażony słowami, które wypowiedziałem. Uważam Lindsay za przyjaciółkę i mam nadzieje, że przyjmie moje szczere przeprosiny za to co powiedziałem.
Lohan, uniosła się jednak dumą i nie przyjęła tych przeprosin. Magazyn In Touch donosi, że prawnicy Lindsay wysłali już do Davisa pismo w którym ostrzegają go, że jeśli nie przekaże 250 tysięcy dolarów na cele charytatywne i nie dostarczy nagrania z przeprosinami, które ma się ukazać w telewizji, aktorka wytoczy mu sprawę w sądzie.