Kate Moss nie ma za sobą łatwiej przeszłości. Nie bez powodu przylgnęły do niej przezwiska "kokainowa Kate" i "heroin chic", o których niechętnie mówi po latach. Kate twierdzi, że w trakcie swojej kariery zachowywała się "przyzwoicie" i "w miarę porządnie". Przypomnijmy: "Nie brałam heroiny, nie miałam anoreksji!"
Nie wiadomo, jak skończy się najnowsza awantura z udziałem modelki. Kate Moss musiała być eksportowana przez policję, po tym jej samolot wylądował na lotnisku Luton 50 kilometrów od Londynu. Wiadomo, że obsługa samolotu musiała skontaktować się z policją, bo próby uspokojenia modelki na pokładzie nie powiodły się. Wyboraźcie sobie, jak musiała się więc zachowywać.
Niektórzy twierdzą, że Kate zdenerwowała się na inną pasażerkę, inni obarczają winą wyłącznie modelkę, która razem z przyjaciółmi wracała z wakacji w Turcji. Wszyscy zachowywali się głośno i przeszkadzali innym. Po wylądowaniu Kate została otoczona eskortą policji.
Rzecznik linii EasyJet jest jednak małomówny.
Faktycznie, otrzymaliśmy wezwanie, że na lotnisku jest potrzebna policja - potwierdza. Funkcjonariusze pojawili się na nim jak najszybciej i zajęli się Kate Moss. Nikt nie wniósł żadnego oskarżenia, więc sprawa jest już zamknięta.
Cóż, wakacje w Turcji tak na niektórych działają. Przypomnijmy: Pijani Polacy na wakacjach w Turcji: On POBIŁ 7 osób, ona... OBSIKAŁA SIĘ na komisariacie!