Dziś rano w brytyjskich mediach pojawiły się informacje o ostatniej podróży Kate Moss. Supermodelka wracając samolotem z Turcji bawiła się tak dobrze, że z lotniska musiała odebrać ją policja. Chociaż początkowo wszyscy bardzo delikatnie wypowiadali się o jej zachowaniu na pokładzie, szybko okazało się, że przyczyną policyjnej eskorty nie było tylko "zdenerwowanie" Kate.
Jeszcze przed południem usiłowano przekonać wszystkich, że Kate zachowywała się głośno, bo zdenerwowała ją narzucająca się jej fanka. Przyczyny zachowania supermodelki są jednak bardziej prozaiczne: Kate Moss piła na pokładzie samolotu własny alkohol. Wyjęła go z bagażu podręcznego, gdy stewardessa odmówiła podawania pijanej gwieździe kolejnych drinków. Próby uspokojenia przez personel linii EasyJet nie wystarczyły. Modelka nazwała pilota "dziwką" po tym, jak wezwał policję. Gdy do samolotu wkroczyli policjanci, nie stawiała oporu i pozwoliła wyprowadzić się na płytę lotniska.
Kate Moss poleciała do Turcji na 50. urodziny swojej przyjaciółki, Sadie Frost. Impreza trwała przez całą drogę powrotną.
Jak tłumaczą funkcjonariusze, sprawa jest już zakończona, bo nikt z pasażerów nie wniósł oskarżenia przeciwko modelce. Ani Kate Moss, ani jej agent nie chcą komentować incydentu.