Maryla Rodowicz lubi szokować swoimi scenicznymi kreacjami. Poświęca im dużo czasu i pieniędzy. Nie przeszkadza jej to, że nie wszystkie budzą zachwyt. Piosenkarka jest zdania, że kontrowersyjne stroje sceniczne są oznaką szacunku dla publiczności, która zapłaciła za to, by obejrzeć show, a nie panią w garsonce. Zobacz: Rodowicz broni kreacji sylwestrowej: "MAM ŚPIEWAĆ W GARSONCE?"
Rodowicz szczególnie upodobała sobie kreacje, eksponujące biust. Jak nie własny to silikonowy. Takie właśnie piersi założyła na koncert sylwestrowy półtora roku temu i do tej pory wszyscy o tym pamiętają.
Zdaniem nowego przyjaciela Maryli, producenta muzycznego Donatana, artystka takiego formatu ma prawo wyglądać jak chce.
Ludzie w Polsce mają bardzo specyficzne podejście do tego, co przystoi, a co nie. Gdybym był na miejscu Maryli, cieszyłbym się, że mogę tyle lat tworzyć i budować historię polskiej muzyki. Absolutnie nie miałbym z tym problemu – komentuje w Fakcie. Niech się od niej odczepią i przestaną pod lupą analizować jej biust, bo jest seksowna, ma pozycję i ogromne zaplecze artystyczne i może sobie pozwolić w związku z tym, na co chce. Czy to większy dekolt, czy na przykład duet z Donatanem.