Keanu Reeves przyznał, że jest samotny i desperacko pragnie założyć rodzinę. W wywiadzie udzielonym magazynowi Parade aktor zwierzył się, że nadal opłakuje swoją córeczkę, która urodziła się martwa w 1999 roku. Jej matka była Jennifer Syme, która zginęła 2 lata później w wypadku samochodowym. Keanu wyznał:
Kiedy ludzie których kochasz odchodzą, jesteś sam. Brakuje mi bycia częścią ich życia i tego, że byli częścią mojego. Zastanawiam się jakby wyglądała teraźniejszość gdyby oni tutaj nadal ze mną byli – co mogliśmy zrobić razem. Brakuje mi tych wszystkich rzeczy, które nigdy nie miały miejsca.
To niesprawiedliwe! To absurd! Staram się nie być takim samotnym cały czas. Ale człowieku, to jest walka. Chcę się ożenić, chcę mieć dzieci, ale to jest szczyt góry. Muszę się najpierw na nią wspiąć, ale zrobię to! Tylko dajcie mi trochę czasu.
42-letni Reeves twierdzi, że znajduje się obecnie w punkcie zwrotnym swojego życia:
Myślę, że po stracie, życie wymaga odzyskania. Nie możesz pozwolić by to cię przytłoczyło. Życie musi trwać dalej.
Ostatnio Keanu kupił też swój pierwszy dom. Jak powiedział, jest to kolejny krok w jego przemianie. Kiedy był mały obserwował jak jego mama Patricia przeprowadzała ich rodzinę wiele razy i zaadaptował ten sposób życia. W tym samym wywiadzie przyznał:
Prowadziłem życie włóczęgi. Jest we mnie trochę z cygana, a życie w ten sposób wydawało się mieć sens. Nie potrafiłem się ustatkować. No ale potem skończyłem 40 lat. Te urodziny są chyba najtrudniejsze, bo nie możesz się już oszukiwać – jesteś dorosły.