Kiedy w ubiegłym roku okazało się, że większość kompromitujących polityków Platformy Obywatelskiej oraz urzędników państwowych rozmów nagrana została w modnym i drogim lokalu Sowa & Przyjaciele, nie należało się raczej spodziewać zwiększenia jego obrotów. Skompromitowana restauracja, w której Sienkiewicz i Belka za pieniądze podatników jedli cielęcinę i kawior, a Elżbieta Bieńkowska mówiła o "idiotach zarabiających 6 tysięcy złotych miesięcznie", należy do Roberta Sowy. Kucharz znany jest z występów w telewizji oraz przyjaźni z celebrytami i ludźmi polityki. Jego kelnerzy lubili żartować z politykami z tego, że ich rekordowe rachunki są opłacane z pieniędzy podatników.
Po ujawnieniu akt sprawy przez Zbigniewa Stonogę w sieci znowu zawrzało. Premier Ewa Kopacz w obawie przed dalszymi kompromitacjami swoich ministrów zdecydowała się na "rekonstrukcję rządu" na cztery miesiące przed wyborami, a ze stanowiska Marszałka Sejmu - ponoć dopiero pod dużym naciskiem - zrezygnował lubiący drogo zjeść Radek Sikorski. Sowa poinformował tymczasem, że... zamyka swoją restaurację. W ostatnim czasie nie narzekał pewnie na nadmiar bogatych klientów.
Jak donosi Gazeta Wyborcza, kucharz odniósł się do krążących od niedawna plotek na temat konieczności zawieszenia działalności restauracji. W najbliższym czasie będzie ona zamknięta.
Na wakacje na pewno - informuje w rozmowie z Wyborczą.
Nie wiadomo, czy i kiedy lokal na warszawskim Mokotowie zostanie ponownie otwarty.
Przypomnijmy, że bywało w nim też wesoło: Afera podsłuchowa: Dominika K. uprawiała seks w restauracji?