Kampania Fundacji Mamy i Taty od kilku dni jest jednym z głośniejszych tematów w sieci. Spot Nie odkładaj macierzyństwa na potem jest krytykowany przede wszystkim za seksistowski wydźwięk. Trzeba przyznać, że jej twórcom udało się zwrócić uwagę na problem i wywołać bardzo emocjonalną dyskusję. Wśród gwiazd najbardziej dotknięta poczuła się 39-letnia bezdzietna Joanna Horodyńska, która poczuła, że kampania jest skierowana właśnie do niej.
"Ohydną" kampanię krytykowała też Paulina Młynarska. Zobacz: Młynarska o "ohydnej kampanii": "To dyscyplinowanie kobiet! A gdzie jest tata?"
Skomentowała ją też w Dzień Dobry TVN, zwracając uwagę na negatywne postrzeganie zamożnych kobiet stosujących antykoncepcję. Zdaniem Młynarskiej, twórcy przekazu wykreowali obraz "cholernych suk z wielkich miast", które nie rodzą dzieci przez stosowanie pigułek antykoncepcyjnych:
Te bogate kobiety, te z tych pięknych domów, to są te kobiety, które stać na antykoncepcję hormonalną, a państwo są głęboko przekonani o tym, że to antykoncepcja hormonalna jest tym złem, które powoduje, że rodzi się za mało dzieci - powiedziała. I z nimi trzeba coś zrobić. Je trzeba przywołać do porządku. Je trzeba usadzić, dlatego, że na pigułkę nie mogą sobie pozwolić kobiety biedne, kobiety do których nie dociera wiedza, kobiety, które są w małych miejscowościach. Natomiast te cholerne suki z wielkich miast mogą sobie pozwolić na tą antykoncepcję i tego niestety państwo nie dzierżą.
Zdaniem Młynarskiej spot Nie odkładaj macierzyństwa na potem godzi jeszcze w jedną grupę kobiet - tę, która zdążyła urodzić dzieci:
Mnie się wydaje, że państwo po prostu przeliczyli się z reakcją, z tą furią, którą to wywołało. Ta kampania obraziła, nie jakiś mały odsetek, ale przede wszystkim obraziła te kobiety, które zdążyły zostać mamami, a teraz mają cholernie ciężko.
Zgadzacie się?