Tegoroczne "święto polskiej muzyki", 52. festiwal w Opolu nie wygląda chyba tak, jak oczekiwali tego organizatorzy. Wczoraj podczas finałowego koncertu SuperJedynek doszło do nieprzyjemnego incydentu, który położył się cieniem na "festiwalowej" atmosferze. Przypomnijmy: Skandal w Opolu: Donatan POBIŁ menedżera Michała Szpaka?!
Szarpanina między Donatanem a Jackiem Jastrowiczem wybuchła podobno dlatego, że producent bardzo liczył na wygraną w konkursie SuperJedynek. Nagrodę dostał Szpak, co popsuło mu humor. Sytuacji nie ułatwił fakt, że na rozdaniu nagród nie pojawiła się Maryla Rodowicz, która razem z Donatanem mogłaby zostać nagrodzona. Teraz piosenkarka tłumaczy się ze swojej nieobecności. Przyznaje, że poznała wyniki wcześniej, więc zdjęła gotycki kostium i pojechała do hotelu. Przyznaje też, że słyszała o "szarpaninie", ale jej nie widziała:
Gratuluję Michałowi Szpakowi wygranej w koncercie premier w Opolu. Życzę mu, żeby jego kariera dostała przyśpieszenia, bo na to zasługuje. Nie wyszłam wczoraj do finału, bo nie wiedziałam o jego istnieniu. Tym bardziej nie byłam świadkiem rzekomej szarpaniny między menadżerami, byłam już w hotelu. Wyniki były znane sporo wcześniej, siedziałam w kostiumie grzecznie w garderobie, dowiedziałam się, że wygrał Michał Szpak, to zdjęłam kostium, nikt z organizatorów do mnie nie przyszedł. To wszystko - tłumaczy na Facebooku.
Sprawy nie skomentował na razie Donatan, który napisał tylko, że do żadnej bójki nie doszło, a "Janusze" (czyli w domyśle - Polacy) "łykają wszystko jak pelikany".