W listopadzie 2013 roku Hubert Urbański, wówczas bezrobotny milioner, postanowił wyżalić się na łamach Newsweeka redagowanego przez swojego kolegę, Tomasza Lisa. Urbański nie przebierał w słowach i w rozmowie zaatakował swoją byłą żonę, Julię Chmielnik. Prezenter w dość obrazowy sposób opisał byłą partnerkę, która po ślubie zmieniła się w potwora. Porówał ją do seryjnego mordercy.
Była żona Urbańskiego powstrzymała się wtedy od komentarzy i stwierdziła jedynie, że po ślubie to dziennikarz "stał się obcy i wrogi". Kulisy rozstania skomentowała szczegółowo dopiero ostatnio, udzielając wywiadu Vivie.
Gdy przeczytałam w "Newsweeku" wywiad z byłym mężem, spaliłam go. Takie symboliczne akty są potrzebne. A potem napisałam, za co życiu dziękuję, co było w nim piękne. I to mi pomogło - powiedziała. Czułam złość, ale na pewno nie pragnienie zemsty. Zresztą ja myślę o sobie jak o dobrej żonie. A później wszystko, co o sobie przeczytałam... W ogóle nie spodziewałam się takich oskarżeń.
Walka o małżeństwo nie może być jednostronna. (...) Małżeństwa miewają kryzysy. Nikogo bym nie namawiała, żeby poddawał się kryzysowi bez walki. Ja starałam się znaleźć wszystkie możliwe sposoby na uratowanie go - terapię małżeńską, rozmowy, wizyty u mediatora. Ale ratować muszą dwie osoby, z równie mocnym zaangażowaniem.
Wygląda na to, że Hubert nie myśli już o byłej żonie. Teraz szuka pocieszenia u boku celebrytki Joanny Majstrak.