Obecny rok Monika Kuszyńska może zaliczyć do szczególnie udanych. W maju reprezentowała Polskę na konkursie Eurowizji. W czerwcu zaś wystąpiła w Opolu, gdzie odebrała statuetkę dla Artysty bez granic. W rozmowie z Super Expressem Kuszyńska ujawnia, że niepełnosprawność nie przeszkadza jej cieszyć się życiem. Jej zdaniem, wszystko zależy od właściwej perspektywy.
Ja po prostu bardzo doceniam to, co mam. Nauczyłam się tego przez te lata ostatnie. Od tragicznego dołu, który przeżyłam, odbiłam się i wypracowałam sobie inny sposób myślenia. Codziennie budzę się i dziękuję za nowy dzień. Bo ja się otarłam o śmierć. I kiedy człowiek coś takiego przeżyje, to uświadamia sobie, że to życie się kiedyś skończy i nie wiesz kiedy - tłumaczy piosenkarka. Nie jest to sztuczne, po prostu ja tak mam. Poza tym mój powrót na scenę został ciepło przyjęty. Teraz naprawdę mi się chce! Ja autentycznie chciałabym, żebyśmy zmienili swoje myślenie, żeby lepiej nam się żyło z samym sobą. Ja przetestowałam na własnej skórze, mnie się nie chciało żyć! A ostatnio jestem osobą pozytywną, uśmiechniętą. I to jest dowód, że naprawdę można! I to jest świadectwo, które ja chcę nieść, i chcę tym ludzi zarażać. Ja już nie mam emocji związanych z wypadkiem. To jest dla mnie zamknięty temat i opowiadam o tym tylko po to, żeby zarysować sytuację. Nie mam z tym problemu. Mam ogromny dystans do siebie. Jak nie zdążę odebrać telefonu, to mówię: "przepraszam, ale nie zdążyłam dobiec". Musimy też nabrać dystansu do innych i do opinii o sobie. To, żeby się śmiać z siebie, jest kluczowe tutaj.
Obecnie Kuszyńska pracuje nad nowym albumem, na którym mają znaleźć się radosne, taneczne utwory.
Na mojej płycie na pewno znajdą się też szybkie piosenki, chce mi się śpiewać radośniejsze utwory, jest we mnie dużo energii pozytywnej i nawet czasem chce mi się tańczyć! I robię to wbrew pozorom - ujawnia piosenkarka. Czasami tęsknię za tym, żeby pobiegać i pochodzić po piasku na plaży.