Wczoraj w południe Sean Combs znany także, jako Diddy i Puff Daddy, poszedł na mecz swojego syna, który odbywał się na terenie University of California. Dzień nie skończył się niestety świętowaniem, na które liczył gwiazdor. Jego syn nie dostał się do podstawowego składu drużyny footballu amerykańskiego na najbliższy mecz, co wyjątkowo go zdenerwowało. Z terenu uniwersytetu Diddy został wyprowadzony przez policję i zakuty w kajdanki.
Z relacji świadków wynika, że w trakcie emocjonalnej "rozmowy" z trenerem syna Sean Combs stracił panowanie nad sobą. Niespodziewanie zaatakował go ważącą 20 kilo sztangą. Funkcjonariusze ustalili, że w trakcie treningu na 21-letniego syna gwiazdora "agresywnie krzyczał" asystent trenera. To także było powodem sprzeczki i późniejszego ataku na trenera, który nie stanął w obronie chłopaka.
Jestem bardzo wdzięczny moim pracownikom za szybką i profesjonalną reakcję. Nie wiem, jak by się to skończyło bez ich wsparcia - powiedział mediom pobity trener.
Muzyk został aresztowany i postawiono mu już zarzuty. Sean odpowie za "atak śmiercionośną bronią" i zapłaci karę za złamanie regulaminu uniwersytetu.