W ciągu ostatnich dni Ryszard Kalisz wyrósł na największego amanta polskiej polityki. Wyprzedził nawet Janusza Korwina-Mikke, któremu niedawno do sześciorga jego dzieci z małżeństwa dołączyła dwójka spłodzonych na boku z działaczką partyjną.
Piorąc brudy na łamach Super Expressu Inga Pietrusińska wypowiedziała wiele gorzkich słów. Zbija też argumenty Kalisza, jakoby chciała go "wrobić" w ojcostwo 2-letniego już Ignasia. Ujawniła, że jej partner zawsze miał po kilka kochanek równolegle, a ją traktował jak "darmowy materac", na którym "umilał sobie samotne wieczory":
Kalisz zawsze szczycił się tym, że ma wiele koleżanek, zatem patrząc przez pryzmat mojej osoby, zapewne sypiał z nimi wszystkimi, opowiadając im te same sentymentalne bzdury. Zanim zaszłam w ciążę, wielokrotnie pytałam go o relacje z kobietą, z którą pokazywał się publicznie. Rozumiem, że z nią też sypiał w tym czasie. Doliczyłam się nas trzech, a może było dużo więcej kobiet, które umilały Kaliszowi wieczory.
Super Express opublikował także wypowiedź, która miała być cytatem słów Kalisza w tej sprawie:
Inga była moją koleżanką. Nigdy nie byliśmy parą. Chciała mnie złapać na dziecko. Doszło do zbliżenia, nie planowałem tego dziecka.
Sam polityk zaprzecza, że to jego wypowiedź. Twierdzi, że w ogóle nie rozmawiał z Super Expressem, który na Twitterze nazwał "podłym szmatławcem" (zachowujemy oryginalną pisownię):
Nie rozmawiałem z Super Expressem, Nie wypowiedziem słów, które jakoby moje opublikował ten podły szmatławiec w poniedziałek.
Niestety, mama Ignasia chyba nie kłamie.