Kiedy w połowie marca w zamachu w Muzeum Bardo w Tunisie zginęły 23 osoby (w tym troje Polaków), a kolejne kilkadziesiąt zostało ranne, tamtejsze władze rozpoczęły akcję... zachęcania do spędzania wakacji w Tunezji. Gospodarka tego afrykańskiego kraju opiera się głównie na turystyce, a masowy odpływ odwiedzających z całego świata mógł doprowadzić do jej załamania. Zapewniano, że Tunezja jest krajem bezpiecznym, a po ataku zwolenników samozwańczego Państwa Islamskiego ochrona turystów i mieszkańców została wzmocniona.
W Polsce akcja ta przybrała dość osobliwą formę: celebryci fotografowali się z tabliczkami z napisem Tunezja. Jadę tam. Znaleźli się wśród nich Joanna Jabłczyńska i Robert Makłowicz.
Wczoraj w popularnym tunezyjskim kurorcie, mieście Susa (Sousse), doszło do kolejnego zamachu zwolenników ISIS. Terroryści strzelali do opalających się na plaży ludzi, zabijając - a jest to bilans na sobotni poranek, liczba ofiar może niestety wzrosnąć - 39 osób i raniąc kilkadziesiąt kolejnych. Wstępnie wiadomo, że nie ma wśród nich Polaków, są to głównie Brytyjczycy i Niemcy, wśród których Susa jest bardzo popularnym kurortem.
Zdjęcia Jabłczyńskiej i Makłowicza, reklamujących wyjazdy do Tunezji, szybko obiegły polski Internet. Aktorka poczuła się zobowiązana do wydania specjalnego oświadczenia, w którym zapewnia, że... w akcji wzięła udział za darmo, a do wakacji na północy Afryki namawiała z potrzeby serca.
Pragnę oficjalnie oświadczyć, iż sesja zdjęciowa pt. "Tunezja. Jadę tam" została przeze mnie wykonana bez jakiegokolwiek honorarium, z czystej sympatii do tego kraju oraz ludzi w nim mieszkających, którzy przy każdej mojej wizycie zawsze niezwykle gościnnie podejmowali turystów - zapewnia Jabłczyńska. Mając świadomość, iż gospodarka całej Tunezji opiera się na turystyce, z najczystszymi intencjami, pragnęłam wesprzeć jej promocje, planując również spędzenie swojego urlopu po raz kolejny w tym kraju.
Wierzycie, że zrobiła to za darmo?