Wczoraj w Tunezji w kurorcie Susa (Sousse) doszło do tragicznego ataku terrorystów. Bojówkarze ISIS zaczęli strzelać do opalających się turystów. Wiadomo już, że co najmniej 39 osób zmarło, ale jeszcze wiele jest poważnie rannych. Pomimo ostrzeżeń ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych po ostatnim zamachu w Tunisie do wakacji za granicą do ostatniej chwili zamawiali polscy celebryci, Joanna Jabłczyńska i Robert Makłowicz. Po tragedii Jabłczyńska szybko wydała oświadczenie, w którym zapewnia, że nie wzięła za to pieniędzy. Makłowicz mniej się przejął i przekonuje, że... więcej osób ginie w wypadkach.
Do mediów zaczynają docierać pierwsze relacje ze zdarzenia od osób, które przeżyły masakrę. Atakujących, uzbrojonych terrorystów było zaledwie dwóch. Na ofiary upatrzyli sobie gości dwóch hoteli. Według światków odgłosy sugerowały użycie broni maszynowej.
Kiedy terroryści otworzyli ogień, wśród osób opalających się na plaży była para z Wielkiej Brytanii, Matthew James i Sarea Wilson. Jak twierdzą, wciągu sekundy rozpętało się piekło. Walijczyk został trzykrotnie raniony przez jednego z terrorystów, którego tożsamość ustalono - nazywa się Seifeddin Rezgui. Zanim Brytyjczyk stracił przytomność, osłonił swoją partnerkę przed kulami, a potem zadbał, żeby uciekła z miejsca masakry.
Rzucił się na mnie, zakrył mnie swoim ciałem - wspomina Sarea jeden z najkoszmarniejszych momentów w życiu. Był cały we krwi, gdy kazał mi uciekać. Zawdzięczam mu życie.
Brytyjka powiedziała, że usłyszała krzyk swojego partnera:
_Po prostu uciekaj! Powiedz dzieciom, że tatuś je kocha!_
To była najodważniejsza rzecz, jaką mogę sobie wyobrazić - wspomina. Ale strzały nie cichły. Pobiegłam do hotelu, mijając ciała zamordowanych. Panował kompletny chaos.
Chaos nie skończył się wraz z końcem ostrzału. Na plaży leżały ciała, a ranni potrzebowali pomocy. Spanikowani turyści próbowali odnaleźć w zamieszaniu swoich bliskich. Sarea tez nie wiedziała, czy Matthew jeszcze żyje.
Nie wiedziałam, czy przeżył, nigdzie nie mogłam odnaleźć ciała. Nikt nie był w stanie pomóc, prawie nikt nie mówił nawet po angielsku!
Kobieta szukała partnera przez ponad dwie godziny. Kiedy czuła się już zdesperowana, ktoś podał jej telefon komórkowy ze słowami:
Po drugiej stronie jest wyjątkowo marudny mężczyzna, który odmawia wszelkiej współpracy, dopóki z tobą nie porozmawia.
Okazało się, że był to Matthew, którego przewieziono do szpitala. Choć został trzykrotnie postrzelony, kule trafiły w miednicę omijając narządy wewnętrzne.
Walijczyk znajduje się obecnie na oddziale intensywnej terapii. Para liczy an to, że jak najszybciej będą mogli opuścić Tunezję i wrócić do czekających na nich dzieci. Liczą na to, że już nic nie pokrzyżuje ich planów pobrania się w wakacje 2017 roku.