Po marcowym zamachu w tunezyjskim Muzeum Bardo, gdzie zginęło trzech Polaków, polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza wyjazdy do Tunezji. Mimo że od tamtej pory MSZ nie zmieniło zdania w tej kwestii, polskie biura podróży już trzy tygodnie po zamachu przywróciły oferty urlopy w Tunezji. Tunezyjski Urząd ds. Turystyki rozpoczął zaś własną kampanię, promującą kraj w całej Europie. W Polsce twarzami kampanii "Tunezja. Jadę Tam" zostali Joanna Jabłczyńska i Robert Makłowicz. Aktorce dostało się za to od Ilony Łepkowskiej, która zarzuciła jej postępowanie wbrew wyraźnym zaleceniom polskiego MSZ. Jabłczyńska broniła się, tłumacząc, że nie zrobiła tego dla pieniędzy, a tylko z czystej sympatii dla tego pięknego kraju. Zobacz: Jabłczyńska promowała wyjazdy do Tunezji! Teraz się broni: "NIE WZIĘŁAM HONORARIUM!"
Sytuacja znacząco zmieniła się w zeszłym tygodniu, gdy na plaży w okolicach tunezyjskiego kurortu Susa terroryści otworzyli ogień do bezbronnych turystów. Zginęło 37 osób.
Pierwszą reakcją Makłowicza na masakrę niewinnych ludzi była uwaga, że więcej osób ginie w wypadkach samochodowych... Zobacz: Makłowicz o zamachu w Tunezji: "WIĘCEJ LUDZI GINIE W WYPADKACH!"
Jak dodaje tygodnik Twoje Imperium komentował to tragiczne zajście, siedząc w restauracji w hiszpańskiej Sewilli.
Nie żałuję swojego udziału w tamtej kampanii, ponieważ Tunezja to piękny i bezpieczny kraj, nie żaden tam Afganistan czy Pakistan - przekonywał w rozmowie z tabloidem. Jestem otwarty na świat, nie godzę się na terrorystów, ani na to, by izolować Tunezję. Nie powinniśmy się poddawać terrorowi.