To już prawie rok odkąd Kasia Tusk weszła na drogę sądową z Faktem. Przyczyną był złośliwy nagłówek artykułu w tabloidzie, jaki pokazał się po ujawnieniu pogróżek, które dostawała córka byłego premiera od niezrównoważonego syna "znanego polskiego kompozytora". Tekst nosił tytuł: Dramat Kasi Tusk. Nazwali ją dziwką. A Tusk dziękuje i nie spodobał się blogerce. Pozwała wydawcę żądając 50 tysięcy złotych.
Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił w piątek pozew, jaki wystosowała przeciwko wydawnictwu Ringier Axel Springer Polska Kasia i prawnik jej rodziny, Roman Giertych. Oczekiwali nie tylko wysokiego zadośćuczynienia i zwrotu kosztów procesu, ale także oficjalnych przeprosin, zamieszczonych we wskazanych przez Tusk mediach.
Sąd uznał, że tytuł artykułu, który według celebrytki sugerował, że jej ojciec dziękuje za wyzywanie jej przez niebezpiecznego człowieka, nie narusza jej dóbr osobistych.