Problemy ze zdrowiem Olafa Lubaszenki zaczęły się kilka lat temu. Aktor wyznaje, że cierpiał na depresję, która wywołała u niego również chorobliwą otyłość. Ta z kolei doprowadziła do cukrzycy i bezdechu sennego. W najgorszym momencie jego waga sięgnęła 140 kilogramów, ostatnio jednak udało mu się schudnąć aż o 40. Aktor wydał niedawno autobiografię, w której opowiedział m.in. o walce z chorobą. Zobacz: Lubaszenko: "Ludzie wyzywali mnie na ulicy. Słyszałem: TY SPASIONY CHU*U!"
Gazeta Wyborcza przeprowadziła kolejny obszerny wywiad z Lubaszenką. 46-letni aktor wyznaje, że "nie lubi siebie", przez długi czas nie wychodził z domu, bo wstydził się tego, jak wygląda.
Powiem wprost: nie lubię siebie. Jest kilka rzeczy, które w sobie cenię, ale to nie jest wystarczające, żebym zaakceptował całość. I to jest błąd - tutaj wracam do poprzedniej myśli - bo człowiek, który chce być efektywny, któremu zależy na powodzeniu, zarówno w sferze prywatnej, jak i zawodowej, powinien moim zdaniem dążyć do równowagi pomiędzy krytycyzmem wobec siebie a niezbędną dozą miłości własnej - mówi Lubaszenko i dodaje, że przyzwyczajenie się do innego wyglądu było dla niego bardzo trudne:
Izolowałem się od świata, ponieważ wychodzenie z domu było dla mnie krępujące w momencie, w którym musiałem się oswoić ze swoją nową fizycznością. To było coś, co mnie zawstydzało, bolało, i starałem się tego unikać. Nie mogłem tego robić całkiem, bo moja praca wiąże się z wychodzeniem z domu - nie jestem pisarzem, felietonistą czy blogerem. Moim pracodawcą są widzowie, a ich u mnie w domu nie ma zbyt wielu.
Aktor dodaje, że wiedza na temat depresji i społeczna świadomość skomplikowania tej choroby wciąż pozostawia wiele do życzenia.
To jest dziwna dolegliwość czy choroba. Rzeczywiście towarzyszy jej duże cierpienie, ale będąc z boku, trudno dostrzec jej przyczyny. Dla obserwatorów, nawet tych wnikliwych, nie ma sensu. To wygląda jak użalanie się nad sobą.
Weź się w garść, chłopie? - pyta dziennikarka.
Tak mówią, ale ja też ich rozumiem. To jest choroba duszy, a choroba duszy zawsze jest naszą sprawą. Każdy choruje inaczej. Na szczęście nie dotyka to wszystkich, jednak coraz więcej z nas ma problemy tej natury. To jest cena za to, jak wygląda współczesny świat, ile od nas wymaga.