Daniel Olbrychski po tym, ja został przyłapany na wycieczce samochodowej do stajni z 0,9 promila alkoholu, stał się znowu częstym gościem TVN-u. Na antenie stacjji bronił się z żoną, zapewniając, że zawsze rozcieńcza alkohol sokiem. Na Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach nie musiał już kryć się z winem ani papierosami. Fani wytknęli mu jednak, że zapomniał chyba o publicznym wyznaniu sprzed dwóch lat. Powiedział wtedy, że w dniu śmierci Jana Pawła II zgasił ostatniego papierosa, a papież uzdrowił mu płuca.
Joanna Szczepkowska wypomina mu w magazynie Plus Minus, że nie powinien składać takich publicznych deklaracji tylko po prostu przestać pić:
Drogi Danielu, błyszczysz brzydko. I nie chodzi o rozmiar występku. Nie o ilość promili. Nie o to, że - jak sugerują salony - alkomat policji był polityczny i wskazał nadwyżkę, bo sprzyjasz Platformie. Nie powinieneś iść do TVN, lecz do kościoła, Bogu dziękować, że tylko tak się to skończyło - pisze w liście otwartym do aktora. Potrzeba błyszczenia zaprowadziła cię poza wszelkie normy. Tego rodzaju przysięgę składa się sobie, nie publiczności. Postanowiłeś błysnąć przy okazji tak szczególnej jak śmierć Papieża i złożyłeś deklarację abstynencji. Niedotrzymanie tej obietnicy oznacza utratę honoru. Radzę Ci szczerze: nie rób show ze swojego procesu. Spróbuj coś kiedyś zrobić naprawdę. Tylko dla siebie. Bez sławy i bez chwały. To się należy choćby Papieżowi.