Grażynie Wolszczak bardzo zależy na tym, by jej samotni koledzy ułożyli sobie życie. Niestety, przy tej okazji zdarza jej się posuwać do niedyskrecji. W zeszłym roku zachwalała Karola Strasburgera, ogłaszając w Fakcie, że "ciągle jest męski i atrakcyjny". Zobacz: Wolszczak o Strasburgerze: "Będzie miał powodzenie u kobiet"
Aktor, który był świeżo po śmierci ukochanej żony (pochował zaledwie dziewięć miesięcy wcześniej), nie był tym zachwycony.
Ostatnio Wolszczak podobnym zachowaniem podpadła Markowi Siudymowi. Po wspólnym ognisku podczas którego wypytała go o prywatne sprawy, ogłosiła na Facebooku, że aktor rozstał się z partnerką i znów jest do wzięcia. 14 czerwca na jej profilu pojawił się wpis: Przy ognisku na imieninach Joli. Uwaga! Siudym podobno znowu do wzięcia, zilustrowany serduszkami.
W rozmowie z Twoim Imperium Siudym nie kryje wzburzenia:
Nie rozumiem, dlaczego Grażyna Wolszczak upubliczniła moją prywatną sprawę. Przez całe życie, aż do rozwodu z drugą żoną, który miał miejsce 2 lata temu udawało mi się unikać rozgłosu w sprawach osobistych. Sądziłem, że rozwiedziemy się po cichu, ale niestety następnego dnia przeczytałem o szczegółach rozstania. A teraz to! Mam żal, że moje prywatne sprawy są upubliczniane. Owszem, to prawda, że rozstałem się z partnerką. Ale chciałbym wrócić do dobrej tradycji dyskrecji i żeby inni również mieli ją na uwadze.
Wolszczak broni się, zapewniając, że miała dobre intencje.
_**Nie chciałam wywoływać burzy**_ - zarzeka się w tabloidzie. Widziałam się z Markiem po długiej przerwie. Stwierdziłam, że świetnie wygląda, jest w doskonałej formie i warto się nim zainteresować. A teraz jest mi trochę głupio, że tak chlapnęłam.