Trzy tygodnie temu Elżbieta B. miała stawić się w zakładzie karnym, by odbyć karę więzienia. W kwietniu tego roku świdnicki sąd okręgowy uznał ją winną nieudzielenia pomocy umierającej Violetcie Villas i w ten sposób przyczynienia się do jej śmierci. Sekcja wykazała na ciele gwiazdy wiele siniaków, śladów po pobiciu i wyrwanych włosach, objawy zagłodzenia, nieleczone zapalenie płuc i złamaną nogę. Obrażenia były tak liczne, że Początkowo biegłym trudno było nawet ustalić, które z nich stało się bezpośrednią przyczyną śmierci. Elżbieta B. została skazana tylko na 10 miesięcy więzienia.
Nie stawiła się jednak we wrocławskim zakładzie karnym w wyznaczonym terminie. Wówczas sąd zlecił policji doprowadzenie skazanej siłą.
Elżbieta B. miała stawić się do odbycia kary w piątek 12 czerwca. W wyznaczonym terminie nie pojawiła się jednak w zakładzie karnym - potwierdza w rozmowie z Faktem rzecznik Zakładu Karnego Nr 1 we Wrocławiu, ppor Tomasz Wołkowski. W ubiegły piątek została doprowadzona przez policję.
Elżbieta B. nawet się specjalnie nie ukrywała. Po wyroku jak gdyby nigdy nie wróciła do Lewina Kłodzkiego. Jak można się domyślać, nadal nie traci nadziei na przechwycenie majątku zmarłej gwiazdy. Policja zatrzymała ją na ulicy.
Nie stawiała oporu - mówi nadkom. Krzysztof Zaporowski. Zatrzymanie przebiegło bardzo spokojnie. Była lekko zaskoczona.
Tymczasem syn zmarłej artystki ciągle liczy na zmianę kwalifikacji czynu z nieudzielenia pomocy na spowodowanie śmierci.
Nieudzielenie pomocy mojej mamie nie trwało kilka dni - wyjaśnia w tabloidzie Krzysztof Gospodarek. Było długotrwałe. Przez ten cały czas pani B. nie zawiadomiła nikogo z rodziny czy MOPS-u o stanie mamy. Cieszę się, że została skazana i już jest w więzieniu, ale liczę, że posiedzi dłużej.
Już dwa lata przed tragiczną śmiercią matki, Gospodarek zawiadomił policję i prokuraturę, że dzieje się jej krzywda. Mimo że wiedziała o tym cała Polska, prokuratura uznała wtedy, że nie ma podstaw do wszczęcia postępowania.