Michael Douglas ogłosił niedawno, że planuje wielki powrót do aktorstwa. Gwiazdor pokonał chorobę nowotworową i doszedł do pełni sił po trudnym leczeniu. W pierwszej kolejności zadbał o poprawę wizerunku i oficjalnie przeprosił żonę, którą oskarżył o zarażenie w trakcie seksu oralnego wirusem powodującym nowotwory gardła. Catherina Zeta-Jones najwyraźniej mu wybaczyła bo po wielu spekulacjach o ich rozstaniu ostatecznie para jest nadal razem.
W najnowszym wywiadzie Douglas skrytykował obecną kondycję amerykańskiego kina. Aktor ma takie samo zdanie jak Dustin Hoffman i uważa, że hollywoodzkie produkcje są wyjątkowo słabe. Zobacz: Dustin Hoffman: "Nigdy w historii Hollywood filmy nie były tak złe" Michael twierdzi, że w nowym pokoleniu aktorów nie ma prawdziwych macho. Wszystkie role amantów zdobywają Australijczycy albo Brytyjczycy.
Amerykańscy aktorzy są przewrażliwieni i aseksualni – powiedział Douglas w rozmowie z dziennikarzem The Independent. Znam wielu z nich i daleko im do prawdziwych mężczyzn. Dlatego przegrywają castingi na główne role w filmach. Coś musi być z nimi źle skoro to Channing Tatum i Chris Pratts dostają najlepsze kontrakty. Amerykańskie pokolenie boi się swojej męskości i wyraźnie ma problem z jak być dojrzałymi, atrakcyjnymi facetami.
Zgadzacie się?