Programy publicystyczne Tomasza Lisa i Jana Pospieszalskiego znalazły się ostatnio pod lupą kierownictwa Telewizji Polskiej. Zachowanie prowadzącego programu z własnym imieniem i nazwiskiem w tytule od dawna budziło wątpliwości, jednak po tym, jak wraz z Tomaszem Karolakiem zaatakowali na wizji 19-letnią Kingę Dudę z pomocą fałszywego profilu na Twitterze, sprawą zainteresowała się Komisja Etyki TVP.
Uznała ona, że Lis "naruszył zasady etyki dziennikarskiej", wykazał się też "brakiem rzetelności" i "niewiedzą na temat mediów społecznościowych". Mimo to ukarano go tylko "rozmową dyscyplinującą" i postanowiono nadal wypłacać mu rekordowe wynagrodzenie. Zobacz: Czy dziennikarz, który "NARUSZYŁ ZASADY ETYKI" powinien zarabiać miliony w TVP?
Jan Pospieszalski jest z kolei oskarżany o sprzyjanie prawej stronie sceny politycznej. Jedynka zwolniła go już raz kilka lat temu. W minionej kampanii prezydenckiej mocno atakował Bronisława Komorowskiego. Zobacz: TVP odwołuje program Pospieszalskiego z Kukizem! "TO JEST WOJNA!"
Mimo wszystko TVP zdecydowała o przedłużeniu kontraktów obu dziennikarzy. Oznacza to, że w jesiennej ramówce zobaczymy zarówno program Tomasz Lis na żywo w Dwójce, jak i Bliżej w TVP Info.
Umowy gwarantują odpowiedni nadzór TVP nad realizacją przygotowywanych przez nich programów i w większym niż dotychczas stopniu chronią interesy nadawcy publicznego - zapewnia w rozmowie z Wirtualnymi Mediami Joanna Stempień-Rogalińska, rzecznik prasowy spółki. Nie wiadomo jednak dokładnie, o jakim "nadzorze" mowa.
Być może jest to dość dziwny sposób na zachowanie "równowagi" pomiędzy mocno różniącymi się programami. Z pewnością co najmniej jeden z nich kosztuje nas zdecydowanie za dużo.