Nad głową Avril Lavigne zbierają się coraz gęstsze chmury. Jawną niechęcią darzą piosenkarkę już nie tylko jej kanadyjscy rodacy, ale także muzyczne środowisko Hollywood. Zawodowi tancerze i muzycy odmawiają udziału w koncertach Lavigne.
Avril płaci tancerzom głodowe stawki i jednocześnie stawia im niemożliwe do spełnienia wymagania. Krążą nawet maile opisujące jej skandaliczne zachowanie wobec członków zespołu i zatrudnianych artystów. Tancerze, śpiewający w chórkach wokaliści i pracujący przy występach technicy rozsyłając internetowe wiadomości, ostrzegają się nawzajem przed pracą dla skąpej gwiazdy:
Niebawem odbędą się przesłuchania do najnowszego projektu Avril Lavigne. Stawka za tydzień koncertów jest żałośnie niska i na dodatek nie zawiera opłaty dla agencji rekrutacyjnej. Płaca nie obejmuje również dodatku zdrowotnego w przypadku kontuzji, ani premii dla najlepszych pracowników. Pomimo protestów i prób negocjacji wynagrodzeń, menadżerowie Lavigne odmówili podniesienia stawki.
Plotka o złym traktowaniu pracowników rozniosła się po całym Hollywood. Wydrukowane ostrzeżenie wisi w wielu szkołach tańca i agencjach zrzeszających muzyków. W odpowiedzi na protesty, Avril beztrosko stwierdziła, że "stawka jest wystarczająca dla osób, które nie wnoszą niczego istotnego w całokształt koncertu".