Pięć miesięcy temu Johnny Depp i Amber Heard ostatecznie potwierdzili, że wzięli ze sobą ślub. Nowa żona gwiazdora nie ma jednak lekkiego życia - fani wciąż nie mogą zapomnieć Deppowi, że dla młodszej kochanki zostawił lubianą przez nich Vanessę Paradis i dwójkę dzieci. Przypomnijmy: Depp: "Powiedziałem dzieciom, że JUŻ NIE KOCHAM ICH MATKI"
Teraz okazuje się, że Amber może mieć poważne kłopoty z prawem. Grozi jej nawet... 10 lat więzienia i kara grzywny w wysokości 100 tysięcy dolarów australijskich. Wszystko dlatego, że nielegalnie przetransportowała swoje dwa psy.
Wcześniej sądzono, że wszystkiemu winien jest Depp, bo to on jako pierwszy pojawił się w Australii, gdzie pracuje nad koleją częścią Piratów z Karaibów. Okazuje się jednak, że o zwierzęta dbała Amber, która nie chciała czekać 10 dni niezbędnej kwarantanny i postanowiła na własną rękę przywieźć je swojemu mężowi. Zamiast zgłosić się ze zwierzętami do weterynarza, postanowiła sama zabrać je na pokład samolotu. Sfałszowała w tym celu ich dokumenty przewozowe i przyleciała do Australii.
Sprawa wyszła na jaw, gdy w Internecie pojawiły się zdjęcia Johnny'ego i nielegalnie przetransportowanych zwierząt.
Takie sprawy są traktowane w Australii niezwykle poważnie. Jak wyjaśnił rzecznik prasowy australijskiego Ministerstwa Rolnictwa, Amber grożą poważne konsekwencje:
Każde zwierzę przekraczające naszą granicę musi mieć ważne dokumenty i kartę szczepień podpisane przez lekarza weterynarii. Teraz sprawą zajmie się wymiar sprawiedliwości. Nasze prawo przewiduje 10 lat pozbawienia wolności i karę w wysokości 102 tysięcy dolarów australijskich.
Niestety, jest też bardzo prawdopodobne, że nielegalnie przetransportowane zwierzęta mogą zostać uśpione.