W piątek w Internecie zadebiutował spot Głównego Inspektoratu Sanitarnego, którym GIS chce walczyć z plagą dopalaczy. Krótkie wideo przedstawia historię dwójki nastolatków bawiących się pod osiedlowym trzepakiem. W pewnym momencie podchodzi do nich zakapturzony mężczyzna i gdy oferuje narkotyki, a zza rogu wyjeżdża patrol policji i błyskawicznie go aresztuje. Spot zamiast uznania, wywołał śmiech i poczucie żenady.
Przypomnijmy, jak GIS walczy z dopalaczami: Główny Inspektorat Sanitarny stworzył kampanię przeciwko dopalaczom!
Wideo GIS-u skrytykowali także spece od reklamy i marketingu. Amatorski przekaz z pewnością nie trafi do grupy potencjalnie zagrożonych nastolatków. Na spocie suchej nitki nie zostawili także politycy, którzy stwierdzili, że kwestie aktorów są sparafrazowanymi cytatami polityków Platformy Obywatelskiej.
Dziennikarze dotarli już do informacji o genezie słynnego spotu. Wideo nakręcono "własnymi siłami" a od pomysłu do jego realizacji minęły... trzy godziny. Nagranie kosztowało dokładnie 3210 złotych.
Opłaciło się?