Główny Inspektorat Sanitarny chyba nie spodziewał się, że jego spot o dopalaczach wywoła w sieci taką burzę. Opublikowany w piątek film, który miał pokazać nastolatkom, jak groźne są narkotyki, miał skutek odwrotny do zamierzonego: zamiast o udanej kampanii społecznej, wszędzie mówi się tylko o kiczowatym i amatorskim nagraniu, które zamiast uczyć, wywołuje uśmiech zażenowania. Jedynym pocieszeniem może być fakt, że Inspektorat wydał na niego tylko 3 tysiące złotych. Przypomnijmy: Spot o dopalaczach powstał... w trzy godziny!
Urzędnicy z GIS-u odpowiedzieli na krytykę pierwszego spotu, nagrywając kolejny. Jak można się domyślać, wideo jest chyba jeszcze gorsze od poprzedniego. Tym razem zamiast historii spod trzepaka możemy zobaczyć dwójkę... "raperów znad Świny". "Raper Alpa" i "raper Gisu" opowiadają o niebezpieczeństwach zażywania dopalaczy.
GIS otwarty na krytykę, sam nie może być hejterem, nie nakręci dzisiaj filmu, lecz spróbuje być raperem - recytują raperzy znad Świny. Narkotyki, dopalacze szkodzą zdrowiu Twemu równo, wiedzą nawet to Apacze, nie używka to, a gówno. Kiedy przyjdzie jakiś gościu i namówić chce Cię na nie, daj mu kopa i strzel mu z liścia, oddal szybko to pytanie...
Zobaczcie, jak wyszło tym razem. Myślicie, że powstanie trzeci spot?