Julia Pietrucha, znana w show biznesie jako Blondynka z serialu TVP1 już od jakiegoś czasu nie pojawiła się na ekranie. Aktorka skupiła się na życiu prywatnym i swoim związku z Ianem Dowem.
Julia i Ian dużo razem podróżują, o czym aktorka pisze potem w sieci. Jej nowy wpis jest jednak inny od poprzednich. Pietrucha wyznaje w nim, że była świadkiem śmiertelnego wypadku:
_**Spotkałam dziś śmierć.**_ Na drodze zauważyliśmy tłum ludzi. Zatrzymaliśmy się, żeby zobaczyć co się stało. Na ziemi leżał człowiek. Obok niego przewrócone rusztowanie, które podstawione było pod linie wysokiego napięcia. Człowiek nie żył. Prąd przeszył jego ciało i pozostawił zwłoki, z którego jeszcze uchodził dym. Nad nim stała kobieta w ciąży i mały chłopiec lamentujący tak gorzko, że łzy same napływały do oczu - pisze Julia.
Godzinę wcześniej jechałam motocyklem. Chwilę po deszczu, ślisko. Podjeżdżałem pod górę, z naprzeciwka jechała ciężarówka. Nagle kierowca stracił panowanie nad kierownicą, zobaczyłam bok auta może dwa metry ode mnie. Wymanewrowałam, zjechałam na pobocze, odwróciłam się, Ian był bezpieczny, ciężarówka pojechała dalej. Zgasiłam silnik, rozpłakałam się.
Nie popełniłam żadnego błędu, to nie była moja wina. Nie mam więcej słów, boję się, boli mnie wszystko, boli serce. Boję się wsiąść znów na motocykl. Ale dużo myśli w głowie. Trzeba żyć każda chwilą, robić wszystko co w naszej mocy, żeby być lepszym człowiekiem. Dla samych siebie, dla innych. Bo strasznie mało czasu, nie ma sensu go marnować. Z taka myślą zamykam oczy i odpływam na dziś. To był ciężki dzień.
_
_