Na fali tragicznych wydarzeń spowodowanych zatruciami dopalaczem o nazwie Mocarz powstało kilka akcji zniechęcających do zażywania nielegalnych substancji. Wideo opublikowane przez Głównego Inspektora Sanitarnego zostało najostrzej skrytykowane. Internauci są zgodni, że urząd marnuje czas i pieniądze na żenująco niskiej jakości spoty interwencyjne.
W drugim "kontrowersyjnym" spocie pojawia się raper, który śpiewa o szkodliwych skutkach brania dopalaczy i instruuje młodzież, że dilerowi należy "sprzedać kopa". Okazuje się, że jest nim... sam szef GIS-u. Marek Posobkiewicz wyjaśnia, że tak przejął się falą zatruć, że postanowił sam siebie obsadzić w roli gwiazdy spotu.
Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego, w rozmowie z TVP Info wyjaśnił, że jego przełożony bardzo emocjonalnie zaangażował się w akcję.
Szef, decydując się na taką koncepcję spotu, wiedział, że spotka się z falą krytyki, ale jako lekarz musiał coś zrobić od razu. Nie za miesiąc czy dwa, bo tyle by trwało zrobienie profesjonalnego spotu - powiedział Bondar. To musiało być coś, co poruszy młode osoby. Oczywiście z punktu widzenia PR pomysł jest dość kontrowersyjny, ale taki miał być. Jeśli choć kilkoro młodych ludzi dzięki temu nie sięgnie po dopalacze, to cel został osiągnięty.
GIS zapowiedział już, że nie będzie kręcił kontynuacji spotu.