Doda jest mistrzynią nakręcania zainteresowania wokół swojego życia prywatnego. Stara się też, żeby ludzie zainteresowali się jej karierą. Niedawno opisała na swoim profilu na Facebooku dramatyczne wydarzenia w trakcie koncertu w Szastarce. Twierdzi, że zawaliła się pod nią scena. Rabczewska przedstawiła taką wersję wydarzeń:
Wczorajszy koncert przerwała burza, jakiej w życiu nie widzieliśmy. Manager w ostatniej chwili przed zawaleniem sceny ściągnął mnie z niej... Koncert przerwany. Dobrze, że wszyscy żyją! Dziękuję fanom za wsparcie do samego końca! Szacun!
Zupełnie inaczej zakończenie występu Dody relacjonuje wójt miejscowości, który był jednym z organizatorów imprezy. W rozmowie z Dziennikiem Wschodnim wspomina, że koncert rzeczywiście zakończył się odrobinę wcześniej, ale nie doszło do żadnego zawalenia sceny.
A skąd! Opuściłem stadion jako ostatni, nic takiego się nie stało. Rzeczywiście rozpętała się burza. Może Dodzie chodziło o to, że jak tylko zeszła, złożono scenę. Koncert był krótszy o jedną, może półtorej piosenki - mówi Artur Jaskowski.
Dobrze, że wszyscy żyją.