W czasach wyścigu na coraz bardziej oryginalne i sensacyjne reality show, telewizje złamały już prawie wszystkie tabu i granice zdrowego rozsądku. Teraz na prowadzenie wyszła australijska stacja SBS, która produkuje właśnie program Wracaj tam, skąd przyszedłeś. Show ma mieć walor edukacyjny, a jego uczestnicy... trafili na wojnę w Syrii.
SBS chce przekonać Australijczyków do uchodźców i pokazać, że stereotypy o wojennych uciekinierach są bardzo krzywdzące. Producenci stwierdzi więc, że najszybciej "nauczą" widzów tolerancji, jeśli wyślą ich na wojnę. Sześciu ochotników wywieziono do strefy najostrzejszego konfliktu, na tereny zajmowane przez bojówki Państwa Islamskiego. Co zaskakujące, uczestnicy... nie wiedzieli o planach stacji.
Na początku myślałam, że jedziemy w głąb kraju, żeby porozmawiać z uchodźcami na miejscu, ale gdy droga trwała zbyt długo, zrozumiałam, że jedziemy na wojnę - mówi jedna z uczestniczek show, 25-letnia Nicole. Dostaliśmy 30 sekund na przebiegnięcie 100 metrów. Musieliśmy uciekać, bo chcieli nas zastrzelić!
O australijskim show jest już głośno w mediach na całym świecie. Mimo że stacja osiągnęła swój cel, komentatorzy nie pozostawiają na niej suchej nitki.
Producenci narazili uczestników na poważne niebezpieczeństwo, wysyłając ich do strefy, w której nie pracują nawet korespondenci wojenni, a konwoje humanitarne pojawiają się bardzo rzadko - tłumaczą.
Jedna z uczestniczek show stwierdziła, że gdyby nie jej rodzina w Australii, przyłączyłaby się do kurdyjskich bojowników.