Michał Witkowski niedawno ogłosił, że jego kreacja ze ścianek była jedynie rolą pomagająca mu zbierać materiał do nowej książki. Celebryci mogą już drżeć ze strachu, gdyż pisarz zamierza opisać w nowej powieści swoje doświadczenia z pokazów mody oraz premier. Na swoim blogu szafiarz wyraźnie zasugerował, że opisze osoby znane z show biznesu. Zobacz: Jednak w wywiadzie dla telewizji śniadaniowej narzekał, że o jego książce pisze się, jak plotce na Pudelku. Podczas, gdy to ma być poważna publikacja o szafiarce z kompleksami.
Służyła temu, aby zbierać materiał do nowej książki. Wszyscy oczekują taniej sensacji lub powieści z kluczem. Ja chciałem pokazać coś głębszego. To jest nie ważne czy te osoby będzie można rozpoznać – zapewniła, jak już udało mu się wszystkich zainteresować publikacją.
Witkowski wyraźnie dał do zrozumienia, że bohaterowie powieści będą mieli wiele wspólnego z osobami znanymi z telewizji lub portali społecznościowych. Dlatego obecnie konsultuje jej treść z prawnikiem:
Muszę się zapoznać z zasiadamy prawnymi, aby książka nie weszła na rynek z wielkimi nakładami promocyjnymi po czym po dwóch dniach została wycofana z powodu procesu. Zostaną opisane konkretne wydarzenia, a prawdziwe osoby będą mocno przemieszane.
Pisarz, który udawał celebrytę, ale nie zamierza rezygnować ze ścianek, skomentował także aferę z symbolem SS na czapce. Po raz kolejny twierdził, że go nie zauważył i nie wiedział co zakłada.
Pokazałem symbol nie wiedząc, że go pokazuję - stwierdził. Najbardziej mnie bolało, że moi przyjaciele uznali on jest faszystą. Zamówił taki kapelusz, powiedział co na nim ma być i poszedł. Nic z tych rzeczy. Dostał go i nałożył bo facetowi było przykro. Facet tzry miesiące go robił zupełnie za darmo.
_
_
_**
_**