Tomasz Jacyków kontynuuje robienie z siebie idioty. Nie wystarcza mu to, co nawygadywał do tej pory. W swojej rubryce we Wproście, gdzie krytykuje ubiory gwiazd (zabawne, że jak dotąd nie napisał tam nic o swojej przyjaciółce Dodzie), postanowił zjechać Mikołaja Krawczyka i Anetę Zając. Czytamy tam między innymi:
"Aneta ma biust niemal pod brodą", "legginsy z nie nazbyt wiotkiej nogi czynią uroczy baleronik". O Mikołaju: "niby macho", "za duża marynarka", "spodnie z grubej skóry - jest w nich na pewno tu i ówdzie gorąco". O czym myśli Jacyków?
Ale pomińmy już nawet to, że dzieli się na łamach Wprostu swoimi fantazjami na temat spoconego "tego i owego" Mikołaja Krawczyka. Zainteresowało nas to, co napisał w podsumowaniu:
Tak ludzie z małych miasteczek wyobrażają sobie światowców z wielkich miast.
Chcielibyśmy przypomnieć Tomkowi, że on też nie urodził się w "wielkim mieście". Wypada śmiesznie, próbując w taki sposób udowodnić swoją "warszawskość". Szczególnie, że umówmy się - Warszawa nie jest raczej stolicą mody, i to mówiąc delikatnie.
To najnowsze ofiary Jacykowa. Aneta i "spocony tu i ówdzie" Mikołaj: