Życie Oli Kwaśniewskiej i jej narzeczonego, szermierza Wojtka Szuchnickiego płynęło ostatnio pod znakiem igrzysk olimpijskich w Pekinie. Podobno właśnie z tego powodu odłożyli przygotowania do ślubu.
Będę spełniony, jeśli wystartuję na olimpiadzie - deklarował Wojtek, który zresztą zrezygnował z rywalizacji indywidualnej i zdecydował się tylko na start w drużynie. Pekin miał być ukoronowaniem jego sportowej kariery.
Tuż po Nowym Roku Szuchnicki wyjechał na zgrupowanie do włoskiego Kronplatz. Razem z kolegami z kadry budował formę, pływając, biegając i jeżdżąc na nartach. Uchodzący za najlepszego wśród szermierzy narciarza, Szuchnicki miał jednak wypadek - stracił panowanie nad nartami, wypadł z trasy i wjechał w siatkę zabezpieczającą.
Miałem pecha po tysiąckroć. To był ostatni zjazd, ostatnia prosta - mówi. Skończyło się zerwaniem więzadła w kolanie. Po czterogodzinnej operacji rekonstrukcji więzadeł, czeka go wielomiesięczna rehabilitacja, wykluczająca treningi.
Musi się pożegnać z marzeniami o medalu, a nawet przyszłością sportowca - pisze ponuro Na żywo. Oficjalnie Wojtek robi dobrą minę do złej gry. Ale realnie rzecz ujmując, ma niewielkie szanse, by kiedykolwiek zdobyć olimpijski medal. Igrzyska w Lodynie odbędą się w 2012 roku, a Wojtek skończy wtedy 35 lat. W tym wieku trudno o sukces w sporcie.