Ewa Minge wydała niedawno książkę, w której opisała między innymi swoje nieudane małżeństwo. Okazuje się jednak, że nie wyczerpała zapasu prywatnych tematów i ma jeszcze sporo do wyznania. Tym razem zrobiła to za pośrednictwem Facebooka. Z okazji urodzin syna Oskara opublikowała długi wpis, w którym opisała swoje doświadczenia macierzyństkie.
Minge dość dosadnie opisuje poród i dorastanie syna, którego zresztą oznaczyła na Facebooku we wpisie. Post jest podobno skierowany nie tylko do Oskara, ale także do młodych matek, które powinny wiedzieć, że "bywa rożnie, nie zawsze cudownie i ten projekt w naszym życiu wymaga najwięcej poświecenia".
Zachowujemy oryginalną pisownię:
Kiedy byłam w ciąży, byłam w tzw. "projekcie" bez zbędnego szaleństwa i obłędu powołałam do życia przy udziale męża zaprzysiężonego zgodnie z boskim prawem dziecko. Jak pisze w mojej autobiografii nie był to poryw serca i konsekwencja marzeń a raczej oczywista kolej rzeczy do wykonania. W moim projekcie "macierzyństwo" obłęd miłości pojawił się przy pierwszym karmieniu piersią. Mała łapka kilkugodzinnego noworodka wymuszanego ze mnie przez makabryczne 36 godzin nadusiła swój zbiornik z mlekiem a mi łzy wzruszenia i niezrozumiałej acz przepięknej miłości spłynęły po twarzy.
Poród był horrorem karmienie jednym wielkim poświeceniem zakończonym biustem w postaci uszów spaniela i blizn po gryzieniu krwiożerczej przyssawki nominowanej jako mój pierworodny. Nieprzespane noce zespolenie przez rok pt. mama odkurza a Oskarek wisi na mamie, mama gotuje Oskarek pełza po mamie, mama śpi Oskarek śpi na mamie....tryb pasożytniczy po długim czasie pomalutku wchodzi w delikatna symbiozę obu organizmów a instynktowny projekt "macierzyństwo" zaczynanabierać rozumu. Po latach walki z ego małego potworka dochodzimy do momentu ze na własnej piersi i własnym życiu kształtowaliśmy najpiękniejsza miłość świata, która swoją wartość odzwierciedla w prawdziwej przyjaźni na dobre i na złe. Bo ani miłości od dziecka nie otrzymujemy w oczywistym pakiecie ani szacunku.
24 lata temu o tej porze chciałam z bólu skakać przez okno dzisiaj moi synowie są moim oknem z widokiem na pewne szczęście. Po co ta prywata na fb ? Zeby młode , przyszłe i te w drodze zawiązanej matki wiedziały ze bywa rożnie i nie zawsze cudownie i ze ten projekt w naszym życiu wymaga najwięcej poświecenia i miłości…
Zachęciła Was?