Marina Łuczenko opublikowała dziś na swoim Instagramie odezwę do fanów i Pudelka, w której ogłasza, że nie jest już celebrytką. Nie jest też byłą piosenkarką, po prostu zrobiła sobie przerwę na długie wakacje u boku Wojtka Szczęsnego. Zobacz: Marina: "Nie jestem byłą piosenkarką ani celebrytką! Polecam maść na ból dupy!"
Zabawny wpis Mariny skomentowała Karolina Korwin-Piotrowska, która wytyka celebrytce, że trudno ją inaczej nazwać, bo żyje na pokaz, rywalizując w tej kategorii z innymi dziewczynami bogatych piłkarzy.
Teraz niejaka Marina, narzeczona Wojciecha Szczęsnego, postanowiła widowiskowo okazać swoje oburzenie i zrobiła to, co każdy celeb robi, kiedy poczuje nagle w sobie moc, czyli napisała oświadczenie. NaInstagramie – pisze Korwin-Piotrowska. Oświadczenie polega na tym, że Marina po pierwsze nie czuje się celebrytką (no sorry, ale inne określenie nie pasuje, bo ze świecą szukać innej aktywności ostatnio poza byciem dziewczyną bramkarza), bo nie lata po ściankach i imprezach, wywiadów nie udziela i nie pozuje do sesji (to akurat prawda), po drugie nie życzy sobie, by o niej pisano. „Przestańcie o mnie pisać” pisze i dodaje jeszcze: „Nie zgadzam się na publikowanie domysłów wyssanych z palca dla podsycania nieprawdziwych plotek. Nie zgadzam się na publikowanie "pożywki" dla hejterów”. Wszystko to fajne, ale…weszłam sobie na profil Mariny. Owszem, do aktywności Janiaków jej daleko, ale nawet oni nie są tak niekonsekwentni jak ona. Do tego załączone zdjęcie z maścią na ból dupy. Dla kogo ta maść?
Marinie, która jest fajną dziewczyną, życzę jednak więcej konsekwencji - dodała. I może warto zapytać, jeśli się nie wie, co to jest profil zamknięty na Insta - z tego, co wiem. Bo są takie możliwości i nie jest to niewykonalne, ale fejm jakby mniejszy. Trzeba tylko naprawdę chcieć prywatność chronić a nie robić to wyłącznie dla picu. Może będzie mniej lajków, komentarzy i "szerów" ale prywatność, w minimalnym stopniu, bo kret może się trafić zawsze, jakaś jednak jest.
Tylko że wtedy "fanki" nie mogłyby jej pozazdrościć pierścionka od Tiffany'ego. To swoją drogą zabawne, że gwiazdy takie jak Marina najpierw oczekują zazdrości, pokazując ludziom chodzącym do pracy zdjęcia z wiecznych wakacji na drugim końcu świata, a potem na nią narzekają.