Polska seksuologia kojarzona jest głównie z osobą profesora Zbigniewa Lew-Starowicza, który najczęściej wypowiada się na temat ludzkiej sfery seksualnej. Naukowiec znany jest ze swojej bezpruderyjności i niekiedy kontrowersyjnych wypowiedzi. Jedną z nich było nazwanie badaczy gender "sektą".
Okazuje się, że nawet ktoś o tak wyrobionej pozycji potrafi się przyznać do błędu. Na YouTube pojawił się fragment wywiadu z seksuologiem, w którym przeprasza swoich homoseksualnych pacjentów za... stosowanie elektrowstrząsów w trakcie tzw. terapii naprawczej. Choć miała ona "leczyć" z homoseksualizmu, w efekcie budziła tylko lęk przed kontaktami intymnymi z tą samą płcią przy pomocy bolesnych, drastycznych metod. Starowicz tłumaczy się, że sam został wprowadzony w błąd przez twórcę metody, Roberta Spitzera.
Wywiad jest fragmentem pełnometrażowego filmu dokumentalnego o równości małżeńskiej pt. Artykuł osiemnasty - gdyż to ten artykuł polskiej konstytucji mówi o małżeństwie jako "związku mężczyzny i kobiety". Lew-Starowicz podważa zasadność takiego sformułowania twierdząc, że "orientacja jest w sercu i mózgu, a nie w genitaliach":
Chciałbym tutaj zacytować wypowiedź bardzo znanego badacza, terapeuty, seksuologa, psychiatry, Spitzera, który należał do pionierów terapii konwersyjnej. Był autentycznie przekonany, że ta metoda jest dobra i może pomóc - zapewnia Lew-Starowicz. Dwa lata temu napisał taki list otwarty, że przyznał się do błędu. Przepraszał również kolegów za to, że upowszechniał tego typu poglądy i w związku z tym naukowcy mogli wierzyć, że taka metoda jest, i że jest skuteczna. Mogła powstać wiara, że ta terapia dała efekty. No bo już nie ma kontaktu z tą samą płcią, a niektórzy tworzą związki. Orientacja jest w sercu i mózgu, a nie w genitaliach. Tak samo teraz też mogę przeprosić swoich pacjentów, których leczyłem elektrowstrząsami, których "leczyłem" głównie technikami awersyjnymi.