Od dwóch dni media na całym świecie opisują bulwersującą historię niejakiego Waltera Palmera, dentysty z Minnesoty, który zapragnął wybrać się na safari. Palmer zapłacił organizatorom nielegalnych polowań i za 55 tysięcy dolarów... zabił najsłynniejszego lwa Zimbabwe, Cecila.
Palmer wybrał się na safari na początku lipca, ale dopiero teraz sprawa ujrzała światło dzienne. Chciał uczestniczyć w "rozrywce dla prawdziwych mężczyzn", więc zapłacił za możliwość "zabawy" w Parku Narodowym Hwange, w zachodniej części kraju.
Jak donoszą świadkowie, dentysta zabił lwa Cecila strzałami z łuku, a za kilka dni "dzieła" dokończył profesjonalny myśliwy, który wrócił do cierpiącego zwierzęcia. Cecil cierpiał kilka dni.
Sprawę odkryli urzędnicy kontrolujący ruch turystów na terenie Zimbabwe. Zatrzymali głowę i skórę lwa, które Palmer chciał wywieźć do USA jako swoje trofeum. Wtedy zaczęto poszukiwania dentysty, który zdążył już wrócić do Minnesoty i jest zaskoczony cała sprawą. Mężczyzna tłumaczy, że... został oszukany.
Zatrudniłem kilku profesjonalnych przewodników, którzy zapewniali wszystkie pozwolenia. Myślałem, że wszystko było przeprowadzone prawidłowo i legalnie - napisał Palmer w swoim oświadczeniu. Do końca polowania nie wiedziałem, że lew był miejscowym ulubieńcem.
Lew przebywał w parku od kilkudziesięciu lat, a od 1999 roku nosił na szyi specjalną obrożę z GPS-em, która ułatwiała badanie populacji. Dzięki obroży wyszły na jaw szczegóły polowania na Cecila: lew został wywabiony poza teren parku narodowego i dopiero tam zabity.
Policja dotarła już do kilku innych "zdobyczy" Palmera, który chwalił się nimi... na stronie internetowej swojego gabinetu dentystycznego. Witryna jest już zamknięta.
Miejmy nadzieję, że stracił klientów. I tak ma już, jak widać, za dużo pieniędzy.
Jak powinno się karać takich myśliwych?
Przypomnijmy: Amerykańska prezenterka chwali się, że ZABIŁA LWA!