Po wyborach Paweł Kukiz postanowił wrócić do grania koncertów. Okazało się, że odkąd stał się popularnym politykiem, zaczął się też wyżej cenić. Stawki za jego koncerty znacznie wzrosły.
Zobacz: Kukiz podniósł stawkę za koncert
Sprawa wzbudza kontrowersje, bo muzyk wykorzystuje swoje koncerty do agitacji politycznej. 26 lipca odbyły się VI Dni Gminy w Borzęcinie, których główną atrakcją był występ Kukiza. Gazeta Wyborcza informowała wtedy, że koncert został zasponsorowany przez wójta, Janusza Kwaśniaka, który chciał umocnić tym swoją pozycję polityczną i umożliwić wpływ na listę wyborczą Kukiza. Gazeta wyliczyła, że z pieniędzy publicznych planowano wydać od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Kwaśniak oraz popierający go politycy i urzędnicy gminy zaczęli publikować sprostowania:
Paweł Kukiz w Borzęcinie zagrał za darmo. 'Wyborcza' świadomie kłamała! - pisali.
Wyborcza potwierdziła jednak, że muzyk nie występował za darmo. Donosi, że Dyrekcja Gminnego Ośrodka Kultury, który organizował koncert, wypłaciła mu honorarium jeszcze przed samym wydarzeniem. Teraz, żeby odkręcić sytuację, wójt oczekuje zwrotu tej kwoty.
Problem polega na tym, że honorarium za koncert zostało wypłacone przed koncertem. Paweł o tym nie pamiętał - wyjaśnia Gazecie menedżerka Kukiza, Ewelina Semik. Nie może tak po prostu zwrócić honorarium, bo faktura jest wystawiona i nie może przelać pieniędzy z konta na konto. Musimy rozważyć, czy mamy prawo do zwrotu kosztów na konto ośrodka, czy po prostu będzie to przekazanie na cele charytatywne.
Sytuację próbuje wyjaśnić też Piotr Kania, dyrektor ośrodka:
Tak naprawdę nie wiem, czy jest takie rozwiązanie prawne, które pozwoli zwrócić Pawłowi Kukizowi pieniądze za koncert. Teoretyzując, może je przekazać w formie darowizny. Ale do tej pory tego nie uczynił.