Joanna Zych postanowiła zaistnieć w mediach jako była kochanka Krzysztofa Rutkowskiego i matka jego 6-letniego syna. Krzysztof uważa, że to nie jego dziecko i odgraża się, że może to udowodnić. Zych twierdzi zaś, że doskonale pamięta moment, w którym doszło do zapłodnienia, z dokładnością co do godziny...
W dzisiejszym Super Expressie postanowiła opowiedzieć o romansie z Rutkowskim. Wyjaśnia, dlaczego, mimo dyskusyjnej urody i osobowości, nie ma kłopotu ze znalezieniem kochanek.
Krzysztof ujął mnie niebywałym poczuciem humoru, dystansem do siebie, tym, jaki jest pogodny - wspomina w tabloidzie. Ujął mnie prostotą, nie prostactwem. Tym, że o trzeciej w nocy odkurzał dom, że potrafił wstać w niedzielę wcześnie rano i ugotować rosół. Zrobić śniadanie. Krzysztof jest dżentelmenem, odprowadza kobiety pod same drzwi, otwiera drzwi do samochodu i obsypuje kwiatami. Taki jest Krzysztof, nie tylko wobec mnie, ale wobec wszystkich kobiet, z którymi się spotyka.
Zych zapewnia, że jest kobietą "światową", więc nie zrobiły na niej wrażenia "władza" Krzysztofa oraz jego "zabawki".
Na pewno nie zrobiły na mnie wrażenia jego zabawki, bo nie o to w życiu chodzi. Nie był pierwszym mężczyzną w moim życiu, który posiada władzę i dostęp do wszystkiego. W domu zachowywał się normalnie, zupełnie inaczej niż w towarzystwie. Na imprezach to już zachowuje się jak lew salonowy, który próbuje pokazać, jaki to on jest ważny i fajny. Wtedy jest dla wszystkich, ale w domu jest tylko dla ciebie - wyjaśnia Zych.
Rozstaliśmy się z Krzysztofem po trzech miesiącach. Wszystko dlatego, że nie chciałam być osobą medialną. Krzysztof bardzo lubi dzwonić do prasy i chwalić się swoimi nowymi zdobyczami. Lubi, kiedy jest o nim głośno. W momencie, gdy on udzielał wywiadów, ja wychodziłam z domu. Krzysztof miał też obsesję, zasłaniał rolety w oknach. Twierdził, że złapał tylu bandytów, że bał się, że dostanie kulkę w łeb. To nie był mój świat. Życie w ciemnościach w dzień nie było dla mnie. Nie powiedziałam mu o ciąży, bo przestraszyłam się, że jeżeli to jest dziecko Krzysztofa, to będzie ono w niebezpieczeństwie przez cały czas. Bałam się, że porwą mi dziecko.
Po sześciu latach postanowiła jednak złożyć pozew o ustalenie ojcostwa i alimenty.
A może lepiej, żeby syn o tym nie wiedział?