O nielegalnych polowaniach na dzikie zwierzęta jeszcze nigdy nie było tak głośno jak przez ostatni tydzień. Wszystko za sprawą dentysty-sadysty Waltera Palmera, który w ramach takiej "rozrywki" zabił lwa Cecila, symbol parku narodowego Zimbabwe. Polowanie na terenie rezerwatu jest nielegalne, więc Palmer wywabił zwierzę poza ogrodzenie i tam śmiertelnie ranił je z łuku. Dobił je myśliwy, który wrócił po zdobycz po 40 godzinach. Przez ten czas zwierzę umierało w męczarniach.
Internauci dotarli do kilku kolejnych "myśliwych", którzy tak jak Palmer, czerpią satysfakcję z zabijania i chwalą się swoimi zdobyczami w sieci. Za każdym razem profile takich osób zostały zalane nieprzychylnymi komentarzami i groźbami.
Internauci zjednoczyli się też za pomocą specjalnej petycji do władz Zimbabwe. Właśnie odnieśli sukces: prezydent Robert Mugabe ogłosił, że polowania na terenie parku są niezgodne z prawem.
Polowanie na lwy, lamparty i słonie na terenach poza Parkiem Narodowym Hwange zostało zawieszone ze skutkiem natychmiastowym. Polowanie na terenie parku może zorganizować jedynie osoba upoważniona na piśmie przez Dyrektora Generalnego Zarządu Parków Zimbabwe - napisano w oświadczeniu.
Mimo że polowań zabroniono na terenie parku w Zimbabwe, jedna decyzja nie rozwiąże olbrzymiego problemu. W wielu państwach Afryki prywatne firmy wciąż organizują podobne rozrywki dla bogatych klientów zza oceanu. Jedynym naprawdę skutecznym sposobem na uratowanie zwierząt jest upewnienie się, że ludzi takich jak dentysta Palmer nie będzie już stać na kolejne polowania. Za zabicie lwa Cecila zapłacił aż 55 tysięcy dolarów. Protesty oburzonych klientów będą go kosztować znacznie więcej.