Doda nie walczy przesadnie o sympatię swoich fanów. Jedna z jej (byłych już) wielbicielek tak wspomina spotkanie ze swoją idolką:
Byłam jakiś czas temu na występie Dody w Zabrzu. Cieszyłam się na ten koncert, zapłaciłam 45 zł za bilet w pierwszym rzędzie. Na poczatku było fajnie, ale po 30 minutach obrażona Doda rzuciła mikroportem w jakiegoś faceta z obsługi, twierdząc, że się nie słyszy i zeszła ze sceny. Ludzie nie wiedzieli, co zrobić, ale czekali i wołali, żeby wróciła. Po jakimś czasie Doda weszła na scenę, zaśpiewała jescze 3 piosenki i poszła. Koncert miał trwać 2 godziny, a trwał zaledwie godzinę. Na koniec Doda miała rozdawać autografy, no to podeszłyśmy z koleżanką i poprosiłysmy o dedykację, na co Doda powiedziała: "Ta i co jeszcze?" Narysowała nam tylko jakieś kółka, z których trudno cokolwiek odczytać. To była tylko strata pieniedzy i czasu.
Poniżej podpis Dody. Co powiedziałby o nim grafolog?