Wczoraj zaskoczyła nas historia znanego, pobożnego maratończyka, Piotra Kuryło. Sportowiec, który zarabia biegając po świecie z koszulką z Janem Pawłem II przed kolejnym biegiem, tym razem "dla chorych", porzucił psa. 13-letnią suczkę Sarę przywiązał w pełnym słońcu do bramy schroniska i uciekł.
Zainteresowanie, jakie na siebie ściągnął, sprawiło, że światło dzienne ujrzały inne skandaliczne historie z jego udziałem. Okazało się, że w środowisku sportowym od dawna ma bardzo złą opinię.
Sam Kuryło uważa, że cała sprawa to spisek jego wrogów, którzy krytykują go na Facebooku. Polecamy mu więc przeczytać kilka tysięcy komentarzy na Pudelku na swój temat.
W nowym wywiadzie dla Gazety Wyborczej sportowiec żali się, że przez "złośliwe komentarze" musiał zrezygnować z biegu. Zapewnia też, że chce... odzyskać psa, bo "nigdzie nie będzie mu tak dobrze jak u niego".
Nie miałem innego wyjścia. Wszyscy teraz mi zarzucają, że postąpiłem niegodziwie, ale dlaczego nikt nie sprawdził, dlaczego to schronisko było zamknięte - żali się Kuryło. Zrezygnowałem z biegu, bo pojawiły się komentarze bardzo złośliwe. Myślę, że wiem, kto za nimi stoi. To ludzie, którzy swego czasu chcieli wyłudzić ode mnie ogromne pieniądze. Nie udało się im. Teraz chcieli zrobić wszystko, aby mnie zdyskwalifikować na mecie. Uznałem, że nie ma sensu biec i zostać zdyskwalifikowanym. Zresztą to miał być mój ostatni bieg. Bardzo bym chciał teraz odzyskać psa, bo nigdzie nie będzie mu tak dobrze jak u mnie.
Kuryło broni się, twierdząc, że schronisko było zamknięte i nikt mu nie otworzył. Wystarczy jednak obejrzeć nagranie z kamery przemysłowej, żeby zobaczyć, że nawet nie próbował tego sprawdzić. Podbiegł tylko do bramy, przywiązał psa i uciekł.
Gróźbami sportowca przejęła się pracująca w Sonieczkowie Marta Chmielewska. Napisała na Facebooku, że martwi ją nagłe zainteresowanie jej schroniskiem i kłopotami, jakie mogą na nie spaść.
Mam wiele chwil zwątpienia, ale wierzę , że przy pomocy i tak dużego wsparcia z WASZEJ strony, szybko uda się spełnić moje najszczersze marzenia, żeby o Sonieczkowie mówiło się nie tylko, że jest to schron, a prawdziwy AZYL. AZYL PSÓW W POTRZEBIE. Bardzo mocno wierzę, że patrząc głęboko w oczy naszych psiaków zobaczę oczy przepełnione szczęściem , a nie tylko pragnienie szczęścia i miłości oraz ustawiczny lęk. Lęk przed dotykiem , obecnością człowieka.
Schronisko udostępniło zdjęcia suczki Sary, którą wzięło pod opiekę. Choć czuje się bezpieczna, z niepokojem spuszcza uszy.
Zobaczcie jej zdjęcia. Jak można było porzucić takiego psa?