Polskie celebrytki bardzo rzadko przyznają się do poprawiania urody. Jedna za drugą powtarzają bzdury o "dobrych genach", "naturalnych kosmetykach" czy "dużej ilości snu". Hitem była oczywiście "dieta zmieniająca rysy twarzy" Mai Sablewskiej, która jednak sama, po kilku latach, wycofała się z takiego tłumaczenia ogromnych zmian w swoim wyglądzie. Zresztą, patrząc na stare zdjęcia polskich gwiazd można dojść do wniosku, że stosuje je większość warszawskich "salonów"... Zobacz: Największe "metamorfozy" polskich gwiazd... (STARE vs. NOWE ZDJĘCIA)
Tym bardziej więc zaskakuje szczere wyznanie Justyny Steczkowskiej. Piosenkarka, która w tym miesiącu skończyła 43 lata, przyznała otwarcie, że chętnie korzysta z zabiegów medycyny estetycznej, a szczególnie upodobała sobie mezoterapię.
Korzystam z medycyny estetycznej, już wiele razy mówiłam, że jestem fanem mezoterapii i uważam, że to jest świetny zabieg w tych czasach, ponieważ to jest zabieg nieinwazyjny, nie zmienia rysów twarzy, a nie o to mi chodzi, tylko bardzo głęboko nawilża skórę. A tego każda skóra nieustannie potrzebuje. Dlatego warto czasem odłożyć sobie troszke pieniążków po to, żeby raz na jakiś czas ten zabieg zrobić, bo skóra rzeczywiście wygląda o wiele lepiej - zachwala Justyna w programie Kobiecym Okiem i dodaje, że napoważniejsze zabiegi ma jeszce czas. A jeśli chodzi o całą resztę, to chyba jeszcze za wcześnie, żeby mówić o takiej ostrej medycynie, bo mam też dopiero 40 parę lat. Więc nie.
Nie licząc, oczywiście, operacji nosa.