Jarosław Kuźniar znany jest z braku dystansu do siebie i ciągłych batalii z internetowymi "hejterami". Nazywa tak wszystkie osoby krytykujące jego metody pracy lub sposoby na "tanie podróżowanie".
Niedawno Kuźniar chwalił się na swoim blogu, jak udało mu się przechytrzyć sieć sklepów, gdzie kupił sprzęt, który pod koniec wyjazdu oddał pod pretekstem "braku zadowolenia". Dziennikarz jak zwykle wściekł się, gdy ludzie zaczęli z niego kpić. Przypomnijmy: "Jad internetowych analfabetów znów bulgocze! SPŁYWACIE PO MNIE!"
Chwalił się też, że doniósł na jednego ze swoich krytyków pracodawcy i życzył mu utraty pracy:
Kuźniar przyznaje, że blokuje na swoim profilu osoby, które nie są mu przychylne i "zaśmiecają" go opiniami, z którymi się nie zgadza. W rozmowie z Gazetą Wyborczą poszedł nawet o krok dalej i stwierdził, że ludzi krytykujących gwiazdy powinno ścigać się tak, jak pijanych kierowców:
Czasem słyszałem nawet od przyjaciół: "Po co ich dotykasz?" Właśnie dlatego, żeby pokazać, że to tak śmierdzi. Wydaje mi się, że im więcej ludzi będzie widziało skalę zjawiska, tym większe szanse, że będziemy ścigać hejterów jak policjanci pijanych kierowców. I pokazywać w sieci. To może zadziałać, ale musi być na to społeczna zgoda - powiedział.
Ostatnio pewien doktor, który w latach 80. wyemigrował z Polski do Szwecji, zwyzywał mnie na Facebooku w dziwny sposób. Zanim zablokuję, zawsze socjologicznie patrzę na taki profil. Odpisałem mu: "Też miewam złe dni, ale wtedy staram się unikać pisania". On wrócił po paru godzinach, przepraszając, że miał zły dzień, pacjenci byli trudni, dlatego tak zareagował. Wylał swoją frustrację. To bywają chwilowe słabości.
Bardzo często blokuję takich ludzi. Trzeba wejść w profil takiej osoby, żeby kliknąć "zablokuj", więc na każdą taką osobę z 10 sekund życia tracę. Kiedyś napisał do mnie mój profesor z Wrocławia: "Słuchaj, bardzo cię lubię i chciałbym wiedzieć, co u ciebie się dzieje, ale to, co czytam jest tak straszne i brudne, że nie będę". To jest dla mnie argument, że trzeba sprzątać swój profil niczym swój pisuar. Pilnuję swojego zdania, wyrażam je, próbuję wchodzić w dialog z ludźmi, którzy nie zawsze są mi przychylni, albo nie zawsze się ze mną zgadzają. Siłą rzeczy gram na wysokich obrotach, upadek boli wtedy po wielokroć bardziej. Muszę być czujniejszy, to wymaga jeszcze większej koncentracji, jest jeszcze bardziej męczące.
Zobacz też: Kuźniar publikuje dane "hejterów"!