Karol Strasburger półtora roku temu stracił ukochaną żonę, która zmarła po długiej chorobie. Nie mieli dzieci, więc po śmierci Ireny Strasburger aktor został zupełnie sam. Do tej pory, mimo licznych pytań tabloidów, unikał rozmowy na ten temat. W końcu jednak postanowił rozliczyć się z przeszłością w programie Wojtek Jagielski na żywo w Superstacji.
Przyznał, że po śmierci żony miał myśli samobójcze.
Zawsze mamy do wyboru: tak jak faraonowie i ich cała świta odchodzić razem z faraonem czy też żyć dalej. Czy myślałem o samobójstwie? No, można by się zastanawiać nad tym, czy tak nie powinno być - wyznał aktor. Człowiek zostaje sam i myśli sobie: "No cholera, czy ja w ogóle mogę dalej żyć, czy to ma sens?". Tak, są takie myśli. Myślę, że nie ma nikogo, kto by takich myśli nie miał w podobnej sytuacji. Ale wiadomo, że życie idzie dalej. Jeśli człowiek sobie odpowie, że jednak żyje dalej, to musi jakiś tam rozdział zamknąć i rozpocząć nowy. I tak się też staram robić.
Na szczęście teraz czuje się już trochę lepiej.
Szczęśliwy bywam, aczkolwiek wiele rzeczy w moim życiu się zmieniło i wiele rzeczy stało się złych i nieszczęśliwych. Myślę o śmierci mojej żony - powiedział Strasburger. Rzecz jest bardzo przykra. Po 32 latach stracić kogoś, z kim się przeżyło wiele fantastycznych chwil. Problem tkwi w tym, jak sobie z tym poradzić.
_
_