Trzy tygodnie temu niespodziewanie zmarł jeden z najbogatszych Polaków, Jan Kulczyk. Jego śmierć była szokiem dla wszystkich. Miliarder miał 65 lat. Zmarł w wyniku komplikacji po operacji prostaty w jednym z najlepszych szpitali w Europie.
Śmierć miliardera dotknęła też polskich artystów, bo uchodził za hojnego mecenasa kultury. Finansował wszystkie spektakle dyrektora Opery Narodowej, Mariusza Trelińskiego.
Treliński akurat przymierza się do wystawienia Salome Ryszarda Straussa, jednak po śmierci Kulczyka losy spektaklu rysują się niepewnie. Bardzo się tym martwi muza i partnerka reżysera, Edyta Herbuś. Mariusz obiecał jej podobno dużą rolę w Salome.
Kulczyk hojnie finansował niemal wszystkie spektakle Mariusza - zdradza w rozmowie z tygodnikiem Na żywo pracownik Opery Narodowej. Dzięki temu gaże niektórych gwiazd osiągały poziom pięciocyfrowy. Jeśli spadkobiercy najbogatszego Polaka nie będą podzielali jego uwielbienia dla Trelińskiego, to nie będzie też gwiazdorskich stawek. Od miesięcy mówiło się o tym, że jeśli Edyta sprawdzi się aktorsko gdzieś poza Warszawą, bez protekcji Mariusza, to on da jej dużą rolę baletową w nadchodzącym sezonie, może nawet w "Salome", najbardziej oczekiwanej premierze. Ale Edyta raczej nie zgodzi się na normalną gażę dla aktorki o jej umiejętnościach, czyli 500 - 700 złotych. Zaszczyt to jedno, ale kasa musi się zgadzać, a dziewczyna umie liczyć.
Trzymamy więc kciuki, żeby spadkobiercy miliardera okazali się również fanami Edyty.