Michał Wójcik od czterech lat walczy o to, by nie płacić alimentów zdradzanej żonie. Po wyroku sądu pierwszej instancji, który po zapoznaniu się z sekstaśmą Wójcika, nagraną telefonem komórkowym, przyznał rację jego żonie i zasądził miesięczne alimenty w wysokości 5 tysięcy złotych i 3,5 tysiąca za każdy miesiąc trwania procesu, kabareciarz odwołał się do sądu wyższej instancji. W zeszłym tygodniu odbyła się rozprawa w sądzie apelacyjnym, jednak nie przyniosła rozstrzygnięcia.
W rozmowie z Super Expressem Agnieszka Kałuża tłumaczy, że należą jej się pieniądze, bo poświęciła własną karierę, by wspierać męża, a on zostawił ją na lodzie.
Bardzo kochałam mojego męża. Dla tego małżeństwa poświęciłam karierę na scenie i robiłam wszystko, by to on był najważniejszy - wspomina. Dzień, w którym na własne oczy zobaczyłam, jak mnie zdradza, był koszmarny. Odbiło się to bardzo ma moim zdrowiu, ale postanowiłam, że mimo to będę walczyć o sprawiedliwość. Mam nadzieję, że we wrześniu będę wolną kobietą i że będę mogła stworzyć nowy, szczęśliwy związek, że kiedyś znów zacznę śpiewać.
Jak przypomina tabloid, początki ich związku też nie były szczęśliwe. Po zaręczynach Kałuża odkryła, że Wójcik zdradzał ją i spodziewa się dziecka z inną kobietą. Przekonał ją wtedy, że to się nigdy nie powtórzy. Niestety, nie dotrzymał słowa. Obecnie Wójcik jest w związku z kochanką, którą nagrywał telefonem. Mają roczne dziecko.
Jego miny stały się nagle jakby mniej zabawne. Teraz niestety wiemy, co się za nimi kryje.